23.3 C
Nowy Jork

Historia klasztoru na Świętym Krzyżu

Published:

 

Tu są relikwie Drzewa Świętego

Góry Świętokrzyskie, należą do najpiękniejszych gór w naszym kraju. W początkach każdego roku, obchodzimy Dni Świętokrzyskie, wspominając historię tego uroczego miejsca. W Nowy Rok, Towarzystwo Historyczne ze Skarżyska- Kamiennej, udało się do miejsca gdzie spoczywa Jeremi Wiśniowiecki. Klasztor na Świętym Krzyżu jest miejscem, w którym znajdują się relikwie Drzewa Świętego Krzyża, odnalezionego przez świętą Helenę Włoską.

Zamek złej Bedety

Pan Ireneusz Gałkowski historyk, opowiada naszej redakcji o dziwnych legendach związanych z tym uroczym miejscem. Legendy te mówią nam o sposobach oddawanej czci pogańskim bóstwom, których tu było bardzo wiele, ale również o pięknym zamku, jako ośrodku władzy ówczesnej pani świętokrzyskiej krainy. Pochodząca z piętnastego stulecia opowieść, informuje nas o dziejach pani łysogórskiego zamku Bedecie, która uniesiona pychą wymagała dla siebie boskiej czci i składania ofiar całopalnych. To właśnie ona, wzniosła na Łysej Górze pierwszy zamek, który po jej śmierci, stał się świątynią Trójcy Świętej. Królowa Dąbrówka kazała właśnie w tym miejscu oddawać cześć boskiemu majestatowi i kazała osadzić się tam sześciu mnichom z zakonu świętego Benedykta z Zozea, czeskiego miasteczka. Mnisi ci, mieli sprawować pieczę nad sprowadzonymi z Italii relikwiami drzewa, na którym zmarł Jezus.

Miejsce modlitw władców polskich

Z biegiem lat, ta pierwsza pobudowana na Łysej Górze świątynia, zwana potocznie świątynią Dąbrówki, uległa poważnemu zniszczeniu, ale w dobrym stanie zachowały się po niej fundamenty. Król Polski Bolesław Chrobry, który został ukoronowany w 1025 roku, otrzymał funkcję świętokrzyskiego opata, co pozwoliło mu na sprowadzenie mnichów z Monte Cassino i pustelników czeskich, celem głoszenia Dobrej Nowiny wśród mieszkańców tej okolicy. Wówczas to, siłą wprowadzono w świętokrzyskim klasztorze obrządek łaciński- wtrąca pan Irek.

Zdaniem pana Henryka

W kronikach Jana Długosza – dopowiada miłośnik historii i kultury polskiej Henryk Zieliński, można spotkać dokładne zapiski na temat wyglądu tego budynku. Przed wejściem do środka klasztoru, zachowana jest barokowo-klasycystyczna zachodnia fasada, pamiętająca jeszcze czasy dziesiątego stulecia. Ale liczne jej zdobienia podkreślają już całkowite odejście architektoniczne, od grafiki wieków średnich. Podobno, po zjednoczeniu przez Kazimierza Odnowiciela syna Mieszka II Małopolski, Wielkopolski i Śląska, w cieniu wspomnianej fasady modlił się tu nasz król, dziękując Bogu za jego wielkie błogosławieństwo. Najstarszy syn Odnowiciela, Bolesław Szczodry zwany też Śmiałym, w tym samym miejscu co jego ojciec, modlił się dziękując Panu Jezusowi za doprowadzenie go do koronacji na prawowitego władcę Polski, które nastąpiło w Boże Narodzenie w 1076 roku. Jak głosi stare podanie świętokrzyskie, które przypomniał pan Ireneusz, Bolesław Śmiały gdy nakazał ściąć biskupa krakowskiego Stanisława, modlił się pod wspomnianą fasadą o przebaczenie mu win. Ufundował on też wielki obraz z Dzieciątkiem Jezus, który to gdzieś zginął podczas najazdów szwedzkich, ponieważ jak sądzono Bóg nie przyjął takiej pokuty od królewskiego władcy. Mijały lata, kolejni władcy polskiej korony, przyczyniali się do uświetniania świętokrzyskiego klasztoru. Zatem w początkach czternastego stulecia, jak podaje notatka zapisana na karcie 238 Kodeksu Mieszczańskiego, złożone tam były „Kazania Świętokrzyskie”, stanowiące pierwsze zapiski literackie, które jak głosi stara wieść gminna, wykorzystywał do swych przemówień Piotr Skarga, nadworny kaznodzieja Zygmunta III Wazy.

Potop szwedzki

Bracia zakonni na Świętym Krzyżu, zostali zaskoczeni niezwykłym przebiegiem wojny ze Szwedami – relacjonuje Małgorzata Tatar historyk. W krótkim czasie, wojska szwedzkie opanowały cały kraj. W takiej sytuacji nie można było wywieźć skarbca zakonnego za granicę. Już w 1655 roku na Świętym Krzyżu zjawili się Szwedzi i wojska Jerzego Rakoczego. Kościół i klasztor złupili prawie doszczętnie, a większość zakonnej braci, została przez nich wymordowana. Szwedzi opuścili klasztor dopiero po trzech latach. Było to przyczyną tego, że przez prawie pięćdziesiąt kolejnych lat, świętokrzyski klasztor oddychał wolnością. Jednakże raz jeszcze wojska szwedzkie zjawiły się na Świętym Krzyżu za czasów panowania Augusta II Mocnego, z dynastii Wettinów. Rotmistrz fiński Bronoff przybył tu na rozkaz szwedzkiego regimentu, aby zagarnąć słynny skarbiec świętokrzyski, należący do zakonników. Stara legenda mówi, że umierający najstarszy zakonnik świętokrzyski, zaprzysiągł zemstę na szwedzkich złodziejaszkach. Podobno tak ich niemiłosiernie straszył po śmierci, że musieli oni w popłochu opuścić ten zakątek świętokrzyskiej ziemi, ale oczywiście skarbczyk nigdy nie powrócił na swoje miejsce.

Po powstaniu styczniowym

Pan Jacek Kwiecień, historyk z ziemi świętokrzyskiej opisuje w swoich traktatach iż, po powstaniu styczniowym lochy klasztoru na Świętym Krzyżu, pełniły rolę więzienia o zaostrzonym rygorze. Jego więźniami, byli Polacy biorący udział w zrywach narodowych. Przez wysłanników cara, w lochach świętokrzyskich zginęli wielcy Polacy, którzy walczyli u boku Mariana Lagiewicza, dyktatora powstania styczniowego w 1863 roku.

Lata II wojny światowej

Kolejne pożogi wojenne, nie ominęły świętokrzyskiego klasztoru. W pierwszych dniach wojny rozpętanej w 1939 roku, niemiecki nalot ciężko uszkodził znamienity zabytek. Jedna bomba zrujnowała lewy krużganek przylegający do kościoła, druga natomiast północne skrzydło klasztoru, zwane potocznie apteką. Wybuch tych bomb wzniecił też pożar, który rezydujący tam zakonnicy zdołali szybko ugasić. Zmorą lat okupacyjnych była obawa przed aresztowaniem, które mogło nastąpić w każdej chwili. Rewizji i aresztowań nie uniknęła też brać zakonna na Świętym Krzyżu. Tuż po Świętach Wielkanocnych 1940 roku, gestapo otoczyło klasztor, wdarło się do wewnątrz i przeprowadziło gruntowną rewizję. Trzech księży i jednego brata poddano na miejscu bestialskiemu przesłuchaniu, które połączone z biciem doprowadziło do jego śmierci. Podobno każdego roku, tuż przed Wielkanocą można słyszeć w tutejszych lochach płacz i zawodzenie przesłuchiwanych Polaków. Niejednemu z turystów udało się nagrać takowe odgłosy- wtrąca do opowieści Jacek Kwiecień.

Lata powojenne

Gdy skończyła się wojna, prawie natychmiast rozpoczęły się prace przy odbudowie zabytku. Zabrano się najpierw do remontu dachów mocno uszkodzonych działaniami wojennymi. Naprawę dachu prowadził Wydział Budowlany Województwa Kieleckiego. Natomiast dachy zabudowań gospodarskich, remontował przełożony zakonników Franciszek Wilhelm Kobusz. Jak informuje nas Jacek Kwiecień, za zgodą ówczesnych władz polskich, potrzebny materiał uzyskiwano z rozbiórki budynków gospodarczych i powięziennych, które nie przedstawiały wartości zabytkowej. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych, intensywnie zajął się odbudową klasztoru ojciec Kazimierz Tyć. W 1967 roku, przeprowadził on przebudowę wirydarza. Obniżono wówczas jego poziom do dawnej wysokości, zrobiono kanały odpływowe od rynien do dawnego zbiornika stojącego pośrodku wirydarza, a sam zbiornik wyremontowano.

 

Do dziś klasztor świętokrzyski, tchnie atmosferą dawnych lat, a podobno w każdą bezksiężycową noc, na schodkach wiodących do kaplicy, można zobaczyć ducha Jeremiego Wiśniowieckiego. Ta wybitna w dziejach naszej historii postać, spoczywa właśnie w lochach świętokrzyskiego klasztoru. Wiśniowiecki, dowódca wojsk zbaraskich, należy do największych obrońców polskich granic, przed kozacką nawałą. Gdy nastaje bezksiężycowa noc, wówczas to daje się słychać brzęk jego złotych ostrogów, a także rżenie jego okulbaczonego konia.

 

EWA MICHAŁOWSKA- WALKIEWICZ

 

Tadeusz Sikora
Tadeusz Sikora
Tadeusz Sikora

Related articles

Recent articles

spot_img